2 listopada, 2016

feautured

Współczesne ojcostwo - „tacierzyństwo”

[vc_row][vc_column width="2/3"][vc_column_text]

Dzieci z wysoko zaangażowanymi w ich opiekę ojcami były bardziej poznawczo i społecznie kompetentne, mniej skłaniały się ku stereotypom płciowym niż te, wychowywane w tradycyjnym modelu. Były także bardziej empatyczne i psychicznie lepiej przystosowane.

 

Przez wieki miłość matki była uznawana za kluczową dla rozwoju dziecka. Ojcowie byli postrzegani jako żywiciele rodziny, dyscyplinujący nauczyciele i strażnicy moralności. Miłość ojcowska była nierozpoznawalna i niedoceniana, a temat ojcostwa bardzo rzadko podejmowany. Okazuje się jednak, że ojciec, tak samo jak matka, dostarcza dziecku gratyfikacji emocjonalnych, jest zdolny, tak samo jak matka, do odczytywania potrzeb niemowlęcia, czy wytworzenia głębokich więzi.

 

Współczesny ojciec nie jest już ograniczony do bycia obrońcą i żywicielem rodziny, tak jak to było w tradycyjnym modelu rodziny opartym na wyraźnym podziale ról. Model współczesny różni się wcześniejszego wzoru ojca pod względem obecności podczas narodzin dziecka, zaangażowania w opiekę nad niemowlęciem, nie tylko wtedy, gdy dziecko jest starsze. Ojciec uczestniczy w codziennej opiece nad dzieckiem, nie tylko bawi się z nim, ale bierze też udział w rutynowych czynnościach pielęgnacyjnych.

 

Szereg badań przeprowadzonych w ostatnim czasie potwierdziło, że dzieci z wysoko zaangażowanymi w ich opiekę ojcami były bardziej poznawczo i społecznie kompetentne, mniej skłaniały się ku stereotypom płciowym niż te, wychowywane w tradycyjnym modelu. Były także bardziej empatyczne i psychicznie lepiej przystosowane. Ojcostwo jako proces służy przede wszystkim przełamaniu bliskiej diady dziecka z matką i wzmocnieniu autonomii, indywidualizacji oraz niezależnemu i elastycznemu funkcjonowaniu niemowlęcia. Ojcowska miłość jest tak samo ważna jak miłość matki - wpływa na radzenie sobie z osobowościowymi i psychologicznymi problemami u dzieci, nastolatków i młodych dorosłych, włączając takie zagadnienia jak: obraz siebie, poczucie własnej wartości, stabilność emocjonalną i poziom agresji.

 

Ojcowie mają też wpływ na specyficzne właściwości dzieci, na ich osobowość, psychologiczne przystosowanie i psychologiczny stres. Opiekujący się, wspierający i kochający ojciec wpływa na wzrost inteligencji dziecka, na jego pewność siebie i tożsamość płciową, nie blokuje i  nie ogranicza rozwoju dziecka jak to dzieje się w przypadku zimnego, niezależnego czy też nieobecnego ojca. Dowiedziono, że ojcowie odgrywają niepowtarzalną rolę w socjalizacji swoich dzieci, wpływają na wczesny rozwój emocjonalności u dziecka, ekspresję i regulację emocji oraz emocjonalne zrozumienie. Zabawy proponowane przez ojców są bardziej stymulujące, a bardziej fizycznie intensywna natura ćwiczeń powoduje, że dzieci ujawniają więcej pozytywnych, spontanicznych emocji niż w konwencjonalnych zabawach z matkami. Ojcostwo to największe wyzwanie, jakiego podejmuje się mężczyzna, to „dyscyplina długodystansowa”, której efektem jest wychowanie jednostki wartościowej i silnej. Aby jednak proces ten przebiegał we właściwym kierunku, ojciec powinien być nie tylko wychowawcą, ale przede wszystkim przyjacielem dziecka. Powinien należycie wyśrodkować swoje wymagania, aby pobudzać dziecko do rozwoju, jednocześnie obdarzając je należytą troską. Dzieci do rozwoju potrzebują ojca pewnego siebie, który cieszy się z kontaktu z dzieckiem, z wrażliwością reaguje na dziecko, stawia granice, jest konsekwentny a także zachęca dziecko do działania, wskazuje mu odpowiedni kierunek oraz jest blisko, szczególnie kiedy dziecko potrzebuje pomocy.

Dominika Wernio

[/vc_column_text][/vc_column][vc_column width="1/3"][vc_single_image source="featured_image" img_size="full" alignment="center"][contact-form-7 id="42" title="Front"][vc_btn title="Plan dojazdu" style="flat" shape="square" color="turquoise" size="lg" align="center" button_block="true" link="url:http%3A%2F%2Fwww.primopsyche.pl%2F%3Fpage_id%3D23||"][/vc_column][/vc_row][vc_row][vc_column][vc_empty_space][vc_text_separator title="Specjaliści" title_align="separator_align_left" color="turquoise"][stm_news loop="size:60|post_type:zespol|by_id:682,201,796" posts_per_row="4"][/vc_column][/vc_row][vc_row][vc_column][vc_empty_space][vc_text_separator title="Inne oferty w dziale Artykuły" title_align="separator_align_left" color="turquoise"][vc_empty_space height="10px"][/vc_column][/vc_row][vc_row][vc_column][vc_column_text][pt_view id="dba7ffe4az"][/vc_column_text][/vc_column][/vc_row]

feautured

Gdy dziecko ma kłopot…- o uważnym słuchaniu i rozumieniu

[vc_row][vc_column width="2/3"][vc_column_text]

Natura dała nam dwoje oczu, dwoje uszu, ale tylko jeden język po to, abyśmy więcej patrzyli i słuchali, niż mówili.(Sokrates)

 

Dziecięce kłopoty dla nas dorosłych mogą wydawać się przesadzone.  Problemy, które  młodzi ludzie przeżywają, mamy tendencję bagatelizować lub reagować na nie gotowymi rozwiązaniami. Co sądzicie o lekarzu, który bez badania i wywiadu – daje leki, bo przecież z góry wie, co jest kłopotem pacjenta? To samo mogą pomyśleć sobie młodzi ludzie o swoim rodzicu, nauczycielu, który udziela dobrych rad, nie rozumiejąc ich sytuacji.

 

W pracy wychowawcy, nauczyciela ogromną rolę odgrywa umiejętność komunikacji z uczniem. Stwierdzenie to wydaje się banalne z założenia, ale komunikacja przestaje być banalna, jeśli jest uważnym kontaktem, którego celem jest rozumienie osoby w kłopocie. Fakt, że dorośli odczuwają akceptację w stosunku do dziecka, to jedna rzecz; dać odczuć tę akceptację, to druga rzecz. Z pewnością akceptacja pochodzi z wnętrza, ale musi być w sposób aktywny zakomunikowana lub okazana, aby przyniosła dziecku poczucie akceptacji i zrozumienia.  Rozmowa z dzieckiem, które przychodzi z problemem może być jak balsam na ranę, z którą dziecko do nas przychodzi.

 

Zamiast wysłuchać, zrozumieć emocje, motywy, zebrać informacje i na ich podstawie odnieść się do treści, jako dorośli: dajemy rady, analizujemy, pouczamy, pokazujemy nielogiczność faktów, ostrzegamy, czasem grozimy a czasem zbyt szybko pocieszamy. Wszystko w naszym poczuciu w dobrej intencji. Jeśli chcemy dać dziecku to, czego naprawdę od nas dorosłych oczekuje zacznijmy od uważnego słuchania ze zrozumieniem.

 

Od początku naszej edukacji uczymy się pisania, czytania, liczenia, a kto z nas uczy się słuchania? Często zakładamy, że słuchanie jest łatwe. „To czynność, którą wykonujemy codziennie- mówimy- i nie wymaga ona większego wysiłku.” Gdyby istotnie tak było, nie mielibyśmy większości problemów w  codziennej komunikacji oraz  rozumieniu innych ludzi. W rzeczywistości słuchanie jest umiejętnością, która nie przychodzi automatycznie, ale tu dobra wiadomość, można ją doskonalić i rozwijać. Taki trening warto zacząć, jeśli zależy nam rozumieniu dziecka.

 

Słuchanie empatyczne to słuchanie z intencją zrozumienia. Chodzi o to, by starać się najpierw zrozumieć – punkt widzenia drugiej osoby. Słuchanie empatyczne oznacza, że kogoś w pełni rozumiesz, na poziomie słów, treści i emocji, jakie przeżywa. Koncentrując się na kontakcie z dzieckiem, poprzez słuchanie zaspokajasz jego bardzo ważną potrzebę – bycia rozumianym i akceptowanym. Dzięki temu Twój uczeń, Twoje dziecko czuje się przy Tobie bezpiecznie i wie, że może opowiedzieć Ci o swoim kłopocie.

 

Po pierwsze słuchaj aktywnie i uważnie. Powtórz swoimi słowami , to co usłyszałeś od dziecka. Nie interpretuj, nie zadawaj pytań, nie wyciągaj wniosków, ale niemalże dosłownie powtarzaj to, co zostało powiedziane. W ten sposób okazujesz swoją uwagę i zainteresowanie. Technika ta to parafrazowanie.

  • Mam dość! Chodzenie do tej  szkoły jest bezsensu!
  • Mówisz, że  szkoła nie ma sensu.

Po drugie podążaj za treścią komunikatu przekształcając, to co słyszysz.

 

  • Mam dość! Chodzenie do szkoły jest bezsensu!
  • Masz dość. Nie masz ochoty dalej się uczyć

Po trzecie, słysząc treść wypowiedzi dziecka wydobądź  z niej emocje dziecka, jakie mogą kryć się w wypowiedzi. Technika ta nosi nazwę odzwierciedlania uczuć. Nie koncentrujesz się na słowach, tylko na tym, jakie emocje mogły spowodować taką wypowiedź.

  • Mam dość! Chodzenie do tej  szkoły jest bezsensu!
  • Jesteś sfrustrowany!

Jak możemy  pomóc dziecku poczuć się lepiej ? Przez nazwanie i zaakceptowanie jego uczuć. Gdy dziecko jest przygnębione, zdenerwowane, przeżywa jakąś trudność, nie potrafi znaleźć rozwiązania swojego kłopotu. Akceptacja emocji dziecka (np. lęku, strachu, wstydu) pomaga dziecku ujawnić i nazwać przeżywaną trudność. Będąc uważnym i rozumiejącym dajemy dziecko to, czego ono potrzebuje. Poczucia akceptacji i zrozumienia. Stajemy się wówczas towarzyszem, rozumiejącym Dorosłym, do którego chętniej młody człowiek przyjdzie podzielić się swoimi troskami, ponieważ wie, że otrzyma wsparcie i zrozumienie. Bezcenne.

 

Karina Kalinowska[/vc_column_text][/vc_column][vc_column width="1/3"][vc_single_image source="featured_image" img_size="full" alignment="center"][contact-form-7 id="42" title="Front"][vc_btn title="Plan dojazdu" style="flat" shape="square" color="turquoise" size="lg" align="center" button_block="true" link="url:http%3A%2F%2Fwww.primopsyche.pl%2F%3Fpage_id%3D23||"][/vc_column][/vc_row][vc_row][vc_column][vc_empty_space][vc_text_separator title="Inne oferty w dziale Artykuły" title_align="separator_align_left" color="turquoise"][vc_empty_space height="10px"][/vc_column][/vc_row][vc_row][vc_column][vc_column_text][pt_view id="dba7ffe4az"][/vc_column_text][/vc_column][/vc_row]

feautured

Nastolatki przestają mówić

[vc_row][vc_column width="2/3"][vc_column_text]

Oczekiwanie na pierwsze słowo..., przy pierworodnym, czas dłuży się niemiłosiernie. Kiedy w końcu zacznie mówić? Tata, mama, buba? Przy drugim dziecku tęsknota za pierwszym słowem, po którym nieuchronnie następują kolejne, nie jest już tak wielka.

 

Przy trzecim, wielu rodziców  cieszy się ciszą kiedy może być z nim sam na sam,  a ono cichutko leży w łóżeczku. Wiemy, że wkrótce się zacznie: mamo, dlaczego?, co to? .. itd. Nieustanna paplanina, przez  którą trudno się przebić, a na rozmowę z mężem czy przyjaciółką  trzeba poczekać aż zasną. Wtedy często tęsknimy za chwilą ciszy. I pewnego dnia okazuje się , że możemy cieszyć się ciszą kiedy tylko zechcemy.

 

Maleństwa stały się nastolatkami i po prostu przestały mówić. Pytania o to - jak w szkole? Jak minął dzień ? - najczęściej zbywają monosylabami, wzruszeniem ramion, w przypływie łaskawości słowem: normalnie, dobrze. Próby dopytania -  Co to znaczy normalnie? - wywołują reakcję odwrotną do tej, o którą chodziło i raczej kończą rozmowę niż ją rozwijają. Z jednej strony takie zachowanie to norma. Tak zwana norma rozwojowa. Większość dzieci w wieku nastoletnim oddziela się od rodziców na różne sposoby, m.in. ograniczając ilość wiadomości i informacji o sobie i swoich znajomych, a każde dopytywanie traktuje jako brutalną ingerencję w ich życie.

 

Uczucia, które wtedy często towarzyszą rodzicom, to zniechęcenie, złość, irytacja, rozżalenie... Czasami rodzi się w nas poczucie winy, że coś robimy źle (ale co?). Do tego dochodzi zmęczenie i pytanie - kiedy to minie? Aż  kusi, żeby zostawić ich do czasu aż dorosną i zaczną znowu mówić, jak ludzie.

 

Ale nasza rola jako rodziców się nie skończyła. Najpierw to dzieci zabiegały o nasz czas, uwagę, obecność, teraz wygląda tak, jakby tego już nie potrzebowały. Tymczasem okres dorastania to niestety (bo czasami trudniejszy niż wstawanie w nocy) jeszcze nie czas na odpoczynek od wychowywania, ale na naszą aktywność.  Jeśli zależy nam na podtrzymaniu więzi, która do niedawna wydawała się nam czymś naturalnym, musimy włożyć więcej zaangażowania, a czasami rozwinąć umiejętność dyplomacji. Znaleźć czas  i sposób na bycie z nastolatkiem.

 

Niektórzy rodzice zauważyli, że wspólna podróż  (np. 40 min. w jedną stronę) może być dobrą okazją, ale pod pewnymi warunkami: o ile nie  zaczniemy od odpytywania, krytykowania - jednym słowem gadania zaraz po wejściu do samochodu. Jeśli dobrze pójdzie, to być może w połowie drogi nasza latorośl wyjmie słuchawki, powie coś o sobie, muzyce, szkole, koledze. Bardziej prawdopodobne, że dopiero w drodze powrotnej wyjawi pewną gotowość do rozmowy. Rozmowy o czym? Moje doświadczenie wskazuje, że może być o wszystkim, pod warunkiem, że moje pytania są konkretne i wynikają z pewnej wiedzy i orientacji w tym, co dzieje się w życiu mojego nastolatka. A więc jeśli szkoła, to - jak ci poszła ta kartkówka z chemii, trudna była? A jak tam Jasiek, ma jeszcze szlaban na spotkania z kolegami? Tzw. pytanie konkretne zasadza się na pewnej wiedzy o życiu naszego dziecka, a tym samym oznacza, że interesujemy się tym co się u niego dzieje -  interesujemy się nim, a nie tylko tym jak się uczy .

 

Tak naprawdę, nastolatki, oczekują tego samego, co my, dorośli. Jakie pytania traktujemy zdawkowo? Na jakie odpowiadamy z przyjemnością?

Barbara Żak

[/vc_column_text][/vc_column][vc_column width="1/3"][vc_single_image source="featured_image" img_size="full" alignment="center"][contact-form-7 id="42" title="Front"][vc_btn title="Plan dojazdu" style="flat" shape="square" color="turquoise" size="lg" align="center" button_block="true" link="url:http%3A%2F%2Fwww.primopsyche.pl%2F%3Fpage_id%3D23||"][/vc_column][/vc_row][vc_row][vc_column][vc_empty_space][vc_text_separator title="Specjaliści" title_align="separator_align_left" color="turquoise"][stm_news loop="size:60|post_type:zespol|by_id:682,201" posts_per_row="4"][/vc_column][/vc_row][vc_row][vc_column][vc_empty_space][vc_text_separator title="Inne oferty w dziale Artykuły" title_align="separator_align_left" color="turquoise"][vc_empty_space height="10px"][/vc_column][/vc_row][vc_row][vc_column][vc_column_text][pt_view id="dba7ffe4az"][/vc_column_text][/vc_column][/vc_row]

feautured

Czy stres wpływa na seks?

[vc_row][vc_column width="2/3"][vc_column_text]

Stres jest to stan organizmu, w którym doszło do zachwiania równowagi między jego zasobami a obciążeniami, którym jest poddawany. W naszym społeczeństwie stres związany jest najczęściej z pracą zawodową, przeciążeniem obowiązkami, sytuacją życiową i materialną. Zjawisko to występuje we wszystkich grupach społecznych, niezależnie od miejsca zamieszkania czy pozycji zawodowej.

 

Szkodliwy jest tzw. stres negatywny, gdyż może prowadzić do chorób o charakterze stresogennym. Stres to stan alarmu dla organizmu. Gdy obciążenie przekroczy nasz poziom odporności lub utrzymuje się zbyt długo, rozwijają się zaburzenia psychosomatyczne. Stan ten wpływa na kondycję całego organizmu, także na funkcjonowanie seksualne.

 

Życie w napięciu, niezdrowe odżywianie, alkohol i papierosy, po które sięgamy, by choć na moment się odprężyć, przyczyniają się do rozwoju różnego rodzaju zaburzeń seksualnych. Do problemów seksualnych w związkach często przyczyniają się codzienne trudności, np. kłopoty mieszkaniowe, brak poczucia bezpieczeństwa w pracy, niedobór snu. Z drugiej strony to problemy z erekcją czy osiągnięciem orgazmu mogą być dla danej osoby źródłem stresu.

 

Jesteśmy różni i inaczej reagujemy. Część osób gdy ma problemy w pracy lub jest przemęczona, reaguje zobojętnieniem, a nawet niechęcią do seksu. Inni za pomocą intensywniejszych niż zwykle stosunków będą próbowali rozładowywać napięcia. Zależy to od wrodzonych cech temperamentalnych. Warto pamiętać, iż długotrwały stres może przyczynić się do rozregulowania układu neuroendokrynnego. U mężczyzn może to spowodować hiperprolaktynemię, co z kolei wiąże się z zaburzeniami seksualnymi, a nawet bezpłodnością.

[/vc_column_text][/vc_column][vc_column width="1/3"][vc_single_image source="featured_image" img_size="full" alignment="center"][contact-form-7 id="42" title="Front"][vc_btn title="Plan dojazdu" style="flat" shape="square" color="turquoise" size="lg" align="center" button_block="true" link="url:http%3A%2F%2Fwww.primopsyche.pl%2F%3Fpage_id%3D23||"][/vc_column][/vc_row][vc_row][vc_column][vc_empty_space][vc_text_separator title="Specjaliści" title_align="separator_align_left" color="turquoise"][stm_news loop="size:60|post_type:zespol|by_id:796,210" posts_per_row="4"][/vc_column][/vc_row][vc_row][vc_column][vc_empty_space][vc_text_separator title="Inne oferty w dziale Artykuły" title_align="separator_align_left" color="turquoise"][vc_empty_space height="10px"][/vc_column][/vc_row][vc_row][vc_column][vc_column_text][pt_view id="dba7ffe4az"][/vc_column_text][/vc_column][/vc_row]

feautured

Czy masturbacja świadczy o zaburzeniach?

[vc_row][vc_column width="2/3"][vc_column_text]Poglądy na temat masturbacji zmieniały się  w ciągu ostatnich lat. Do 1968 roku znajdowała się ona na liście chorób psychicznych Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego (APA). Jeszcze w XIX wieku uważano, że masturbacja prowadzi do ślepoty, rozmiękczenia kości. Kobiety „leczono” z masturbacji usuwając łechtaczki. Do dziś według Kościoła katolickiego masturbacja zalicza się do grzechów ciężkich. W środowiskach medycznych kiedyś uważana za dewiację, dziś za coś jak najbardziej naturalnego. Najczęściej kojarzona z okresem dorastania, jako przejściowa rozwojowa forma radzenia sobie z napięciem seksualnym. Już kilkuletnie dzieci próbują odkrywać w ten sposób własne ciało i jego funkcje. Masturbują się także osoby dorosłe, także te będące w związkach i prowadzące udane życie seksualne. Często masturbacja jest substytutem kontaktów seksualnych  dla osób mających trudności w znalezieniu partnera czy obawiających się porażki w sypialni.

 

Czasami sposób masturbacji może zaważyć na przyszłych kontaktach seksualnych. Szczególnie dotyczy to kobiet. Jeśli pobudzanie jest zawsze w ten sam sposób, osoba warunkuje się na dany bodziec i często tylko w taki sposób jest w stanie osiągnąć orgazm. Partnerowi będzie wtedy niezwykle trudno zapewnić zbliżone doznania. Np. osiąganie orgazmu przez kobietę w wyniku autostymulacji strumieniem wody, często z towarzyszącym poczuciem winy lub nienormalności, tzw. zespół Havelocka Ellisa. W zespole tym powstaje uwarunkowanie na taką formę masturbacji i niemożliwe staje się osiągnięcie orgazmu za pomocą innych technik. Prowadzi to do trudności w kontaktach seksualnych z partnerem. Zwykle pierwszy orgazm wywołany stymulacją wodą powstaje przypadkowo w trakcie kąpieli i nie powoduje zaburzeń. Dopiero powtarzanie tego rodzaju zachowań prowadzi do powstania zespołu i odczuwania pobudzenia narządów płciowych przez partnera jako niesatysfakcjonujące. Leczenie polega na stopniowym zastępowaniu stymulacji wodą przez inne formy stymulacji partnerskiej (oralną, manualną).

 

Poza normę wykracza także sytuacja kiedy masturbacja staje się uzależnieniem. Zabiera coraz więcej czasu i jest przedkładana nad kontakty z drugim człowiekiem. Zaburzeniem jest masturbowanie się kompulsywne. Autostymulacja nie służy wtedy rozładowaniu napięcia seksualnego, ale ma charakter nerwicowy. Dana osoba w ten sposób radzi sobie z niepokojami i lękami.

 

Masturbacja sprzyja poznawaniu własnego ciała i jego reakcji. Często przeszkodą w osiągnięciu orgazmu jest brak wiedzy na swój temat w tym zakresie. Dlatego trening masturbacyjny jest czasami zalecany pacjentom jako droga do zaakceptowania swojej seksualności jako czegoś dobrego, naturalnego, odbierania przyjemności bez poczucia winy i wstydu. Uwaga poświęcana własnemu ciału pozytywnie wpływa na poczucie własnej atrakcyjności.  Dodatkowo ćwiczenie mięśni dna miednicy wpływa pozytywnie na doznania seksualne kobiety. Mężczyzna poznając za pomocą masturbacji swoje reakcje seksualne może lepiej kontrolować moment osiągania orgazmu. Jest to wykorzystywane w terapii wytrysku przedwczesnego.[/vc_column_text][/vc_column][vc_column width="1/3"][vc_single_image source="featured_image" img_size="full" alignment="center"][contact-form-7 id="42" title="Front"][vc_btn title="Plan dojazdu" style="flat" shape="square" color="turquoise" size="lg" align="center" button_block="true" link="url:http%3A%2F%2Fwww.primopsyche.pl%2F%3Fpage_id%3D23||"][/vc_column][/vc_row][vc_row][vc_column][vc_empty_space][vc_text_separator title="Specjaliści" title_align="separator_align_left" color="turquoise"][stm_news loop="size:60|post_type:zespol|by_id:210" posts_per_row="4"][/vc_column][/vc_row][vc_row][vc_column][vc_empty_space][vc_text_separator title="Inne oferty w dziale Artykuły" title_align="separator_align_left" color="turquoise"][vc_empty_space height="10px"][/vc_column][/vc_row][vc_row][vc_column][vc_column_text][pt_view id="dba7ffe4az"][/vc_column_text][/vc_column][/vc_row]

feautured

Kiedy najlepiej przeżyć ten „pierwszy raz”?

[vc_row][vc_column width="2/3"][vc_column_text]Nie istnieje  jeden, uniwersalny i optymalny dla wszystkich moment na  „pierwszy raz”. Wg badań prof. Zbigniewa Izdebskiego statystyczny Polak inicjuje około 18 roku życia. Jednak dla jakości późniejszego życia seksualnego o wiele ważniejsze jest jaki będzie pierwszy stosunek, niż to,  kiedy zaczniemy współżyć.
Rozpoczęcie życia seksualnego to jedno z najbardziej znaczących wydarzeń w życiu człowieka. Istotna jest osoba partnera oraz łącząca nas z nim relacja, to czy rozumiemy i akceptujemy siebie wzajemnie. Nie decyduj się na seks kiedy: nie jesteś pewien/pewna czy tego chcesz lub masz wątpliwości, czy jest to właściwa osoba. Presja rówieśników, ciekawość, czy przekonanie, że wszyscy już to robią nie powinny być powodem, dla którego rozpoczyna się życie seksualne. Zanim się zdecydujesz spróbuj zastanowić się, czy przyniesie to radość czy raczej wyrzuty sumienia. „Pierwszy raz” będzie miał wpływ na Twoje dalsze życie seksualne. Według prof. Zbigniewa Lwa-Starowicza u kobiet zdolność do osiągania orgazmów związana jest z pozytywnym przebiegiem inicjacji.
Często sięga się po alkohol czy narkotyki w celu dodania  sobie odwagi, czy zwiększenia intensywności doznań. Jednak konsekwencje seksu w stanie upojenia alkoholem czy odurzenia narkotykami mogą okazać się bolesne. Można nie pamiętać o zasadach bezpiecznego seksu, czy posunąć się do zachowań, których na trzeźwo nigdy byśmy nie zrobili. Mężczyzna może nie pamiętać o nałożeniu prezerwatywy, kobieta o użyciu środka plemnikobójczego, mogą też zrobić to nieprawidłowo. Po alkoholu i narkotykach łatwo  zlekceważyć niebezpieczeństwo zarówno zarażenia się chorobami przenoszonymi drogą płciową jak i niepożądanej ciąży.[/vc_column_text][/vc_column][vc_column width="1/3"][vc_single_image source="featured_image" img_size="full" alignment="center"][contact-form-7 id="42" title="Front"][vc_btn title="Plan dojazdu" style="flat" shape="square" color="turquoise" size="lg" align="center" button_block="true" link="url:http%3A%2F%2Fwww.primopsyche.pl%2F%3Fpage_id%3D23||"][/vc_column][/vc_row][vc_row][vc_column][vc_empty_space][vc_text_separator title="Specjaliści" title_align="separator_align_left" color="turquoise"][stm_news loop="size:60|post_type:zespol|by_id:682,201,210" posts_per_row="4"][/vc_column][/vc_row][vc_row][vc_column][vc_empty_space][vc_text_separator title="Inne oferty w dziale Artykuły" title_align="separator_align_left" color="turquoise"][vc_empty_space height="10px"][/vc_column][/vc_row][vc_row][vc_column][vc_column_text][pt_view id="dba7ffe4az"][/vc_column_text][/vc_column][/vc_row]

feautured

Zrozumieć noworodka

[vc_row][vc_column width="2/3"][vc_column_text]

Zapraszam w podróż do niezwykle interesującego świata nowo narodzonego dziecka. Co nam chce powiedzieć, kiedy płacze? Jak trafnie poznać, że już jest zmęczone? Oprócz niezawodnej intuicji, istnieją także pewne komunikacyjne reguły.

 

Przyjście na świat dziecka stanowi dla jego rodziców nie lada wyzwanie: zmieniają się ich priorytety, organizacja czasu, a nawet tożsamość – stają się mamą i tatą. Nowy członek rodziny, choć kochany i wyczekany, przynosi ze sobą wiele obaw i niepokojów, szczególnie, jeśli jest to pierwsze dziecko. Czy będziemy potrafili odpowiednio się nim zaopiekować? Czy pokochamy je od razu, i czy ono pokocha nas? I wreszcie pytanie najważniejsze: czy uda nam się je zrozumieć?

 

Jeszcze trzydzieści lat temu uważano, że noworodek to istota niemal całkowicie bierna: je, śpi i brudzi pieluszki, a kontakt z nim jest właściwie niemożliwy, ponieważ (jak sądzono) jego zmysły nie są jeszcze w pełni wykształcone. Dziś wiemy, że noworodek od pierwszych chwil życia jest istotą społeczną, pragnącą i potrzebującą kontaktu z opiekunem tak bardzo, jak mleka mamy. Wiemy również, że od samego początku odgrywa on aktywną rolę w budowaniu relacji z otoczeniem i rodzicami. Dlatego tak istotne jest zapewnienie mu możliwości wchodzenia w interakcje społeczne z najbliższymi mu osobami.

 

Aby jednak interakcje te były doświadczeniem pozytywnym dla obu stron, konieczne jest wzajemne poznanie się i zrozumienie. Noworodek nie będzie w stanie powiedzieć nam, że jest zmęczony, albo że dana  forma aktywności mu nie odpowiada. W celu uniknięcia nieporozumień, które nieuchronnie skończą się płaczem noworodka, którego młodzi rodzice tak bardzo się boją, warto postarać się poznać język, którym porozumiewa się z nami nasze dziecko. A ponieważ z mową u noworodków zazwyczaj bywa krucho, językiem noworodka jest jego zachowanie. Dr Berry Brazelton, amerykański pediatra od lat zajmujący się komunikacją z niemowlętami, twórca Skali Oceny Zachowania Noworodka, stanowiącej swego rodzaju „słownik” niemowlęcego języka, twierdzi, że każde zachowanie małego człowieka, każdy gest czy grymas, ma znaczenie i stanowi próbę komunikacji. Trzeba tylko uważnego obserwatora, aby sygnały te zauważyć, i nieco czasu, aby nauczyć się prawidłowo je interpretować.

 

Na co więc zwracać uwagę, kiedy bawimy się z naszym kilkudniowym dzieckiem? Ważne są głównie sygnały stresu, czy też nadmiernej stymulacji. Pamiętajmy, że w łonie mamy życie dziecka było spokojne i nieskomplikowane: bodźce były ograniczone, podobnie przestrzeń, co wymuszało przyjęcie skulonej pozycji. „Po tej stronie brzucha” malec jest bombardowany dźwiękami, ostrym światłem, zmiennymi temperaturami, a dodatkowo musi poradzić sobie z kontrolowaniem wszystkich czterech kończyn! Kiedy więc przychodzi czas na rozmowę twarzą w twarz z mamą lub tatą, która sprawia maluchowi wielką radość, konieczna jest z jego strony ogromna koncentracja i skupienie. Wielka radość, ale również spory wysiłek.

 

Jak malec sygnalizuje nam, że jest mu trudno? Bardzo subtelnie. Dobrym przykładem może być ziewanie, odbierane przez rodziców jako sygnał senności – często dziecko ziewając daje sobie chwilę na odpoczynek, zebranie sił, organizację. Reakcją na intensywny bodziec (na przykład bardzo kolorową zabawkę) bywa kichnięcie – znów sygnał: to dla mnie bardzo intensywne przeżycie, potrzebuję chwili, aby ten bodziec przetworzyć i móc dalej współpracować. Zamykanie oczu nie musi wcale oznaczać, że maluch ma już dość zabawy z nami – może stanowić po prostu „chwilę na oddech”, która, jeśli zostanie przez rodzica uszanowana, może pozwolić maluszkowi na zebranie sił do dalszych kontaktów. Warto zwracać również uwagę na zmiany zabarwienia skóry dziecka: zmęczony maluch może robić się coraz bardziej czerwony, możliwe jest również nierówne, marmurkowe zabarwienie skóry, a nawet blednięcie czy sinienie, szczególnie wokół ust. Takie sygnały oznaczają, że choć zabawa była świetna, teraz pora już na odpoczynek.

 

To tylko kilka przykładów „języka niemowląt”. Pamiętając o tym, że zachowanie dziecka jest jego językiem, uważni rodzice szybko nauczą się odczytywać sygnały wysyłane przez ich maleństwo i odpowiednio na nie reagować. Szanując potrzeby niemowlęcia i reagując odpowiednio na wysyłane przez nie sygnały, tworzymy fundamenty bezpiecznej więzi, która będzie procentować przez całe życie naszego dziecka.

 

Karolina Isio-Kurpińska
Zapraszamy na warsztaty lub indywidualne konsultacje dla rodziców.[/vc_column_text][/vc_column][vc_column width="1/3"][vc_single_image source="featured_image" img_size="full" alignment="center"][contact-form-7 id="42" title="Front"][vc_btn title="Plan dojazdu" style="flat" shape="square" color="turquoise" size="lg" align="center" button_block="true" link="url:http%3A%2F%2Fwww.primopsyche.pl%2F%3Fpage_id%3D23||"][/vc_column][/vc_row][vc_row][vc_column][vc_empty_space][vc_text_separator title="Specjaliści" title_align="separator_align_left" color="turquoise"][stm_news loop="size:60|post_type:zespol|by_id:235" posts_per_row="4"][/vc_column][/vc_row][vc_row][vc_column][vc_empty_space][vc_text_separator title="Inne oferty w dziale Artykuły" title_align="separator_align_left" color="turquoise"][vc_empty_space height="10px"][/vc_column][/vc_row][vc_row][vc_column][vc_column_text][pt_view id="dba7ffe4az"][/vc_column_text][/vc_column][/vc_row]

feautured

Jak sobie radzić z małym dyktatorem?

[vc_row][vc_column width="2/3"][vc_column_text]Wszyscy chyba lubimy, kiedy wydarzenia wokół nas dzieją się tak, jak sobie zaplanowaliśmy, kiedy otaczający nas ludzie robią dokładnie to, czego od nich oczekujemy, kiedy nie mamy zbyt dużo obowiązków, za to mnóstwo czasu na przyjemności. Dzieciom również odpowiada taka sytuacja.

 

Dlatego też już mniej więcej od drugiego roku życia nasz maluch będzie próbował zorganizować sobie życie tak, aby to on był centrum wszechświata i aby wszystko wokół działo się tak, jak sobie zażyczy. Mniej więcej wtedy nasz słodki maluch zamienia sięw bezwzględnego dyktatora, który – jeśli mu pozwolimy – zamieni nasze życie w koszmar. Jak tego uniknąć – lub jeśli takiego dyktatora mamy już w domu – jak sobie z nim poradzić?

 

Przyczyna problemu

Dlaczego dziecko głośno protestuje przeciwko sprzątaniu zabawek? Czemu rzuca się
z krzykiem na podłogę, kiedy nie chcemy kupić mu zabawki? Czemu wybucha płaczem, kiedy zaganiamy je do odrabiania lekcji? Powodów może być kilka.

    • Testowanie granic: młody człowiek sprawdza, na jakie zachowania może sobie pozwolić, a jakie są absolutnie niedopuszczalne. Dlatego poproszony o coś – odmawia, a następnie obserwuje nasze reakcje. Dlatego zachowuje się w sposób przez nas nieakceptowany i sprawdza, kiedy – i jak – zareagujemy.

 

    • Podkreślanie niezależności: dziecko, odkrywszy, że jest oddzielną osobą, a nie jednością z mamą, zaczyna cieszyć się swoją „osobnością”, a następnie na każdym kroku podkreśla swoją niezależność, chce samodzielnie decydować o sobie. Na tym tle zazwyczaj wybuchają utarczki dotyczące ubrania czy wyboru posiłku.

 

  • Maskowanie problemów i trudności: szczególnie dzieci w wieku szkolnym nie lubią przyznawać się do porażek, kłopotów czy trudności. Reakcja buntem lub agresją na prośbę o odrobienie lekcji może oznaczać, że dziecko uważa to zadanie za przekraczające jego możliwości – łatwiej mu jednak przyjąć łatkę „niegrzecznego” niż przyznać się, że czegoś nie umie lub poprosić o pomoc.

 

Jak sobie radzić?

Podstawową zasadą w kontakcie z małym dyktatorem jest spokój. Kiedy dziecko mówi nie, wrzeszczy czy rzuca się na podłogę, naprawdę łatwo jest stracić cierpliwość, niemniej należy pamiętać, że reakcja agresją na agresję doprowadzi wyłączenie do eskalacji konfliktu i nie pomoże w rozwiązaniu problemu.

    • Spokój. Cokolwiek dziecko zrobi, jakkolwiek będzie się zachowywać, nie dajmy się wyprowadzić z równowagi. Liczmy do tysiąca, oddychajmy głęboko, oddalmy się na chwilę – cokolwiek pomoże nam zachować zimną krew i nie zacząć krzyczeć czy też, co gorsza, dać dziecku klapsa. Jeśli złość w nas narasta, powiedzmy dziecku o tym: „Bardzo mnie zdenerwowało Twoje zachowanie, muszę teraz na chwilę wyjść, żeby się uspokoić. Porozmawiamy za chwilę”. Jednocześnie pamiętajmy, że jesteśmy tylko ludźmi, jeśli dziecko doprowadzi nas do wściekłości, nie udawajmy, że wszystko jest ok. Mówmy również o nieprzyjemnych uczuciach: „Teraz jestem naprawdę wściekła i mam ochotę czymś rzucić!” Pamiętajmy, że nasze zachowanie stanowi dla dziecka model reagowania na trudną sytuację. Ponadto, choć trudno w to uwierzyć, sytuacje konfliktowe, nawet jeśli dziecko samo je wywołało, są równie trudne – jeśli nie trudniejsze – dla niego jak dla nas.

 

    • Konsekwencja. Działa szczególnie w przypadku testowania granic. Dlaczego niektóre dzieci, które w domu odmawiają sprzątania zabawek, nie mają z tym żadnego problemu w przedszkolu? Bo wiedzą, że w przedszkolu faktycznie MUSZĄ zabawki posprzątać, a w domu, jeśli zrobią wystarczająco dużą awanturę, znajdzie się ktoś, kto zrobi to za nie. Dlatego też, jeśli chcemy, aby dziecko wykonywało jakąś czynność samodzielnie – począwszy od sprzątania zabawek, poprzez ścielenie łóżka, ubieranie się czy – w przypadku starszaków, robienie sobie kanapek do szkoły – musimy konsekwentnie pilnować, aby go w tym nie wyręczać. Dziecko będzie próbować wielu tricków, aby wymigać się od roboty, począwszy od awantury, a kończąc na „strajku włoskim”, który dla rodziców jest chyba najtrudniejszy do zniesienia, bo skoro dziecko sprząta zabawki już od 40 minut, a powinno już iść spać, kto jest w stanie powstrzymać się od zrobienia tego samemu? Jeśli nastolatek jest w „porannym niedoczasie”, kto pozwoli mu wyjść do szkoły bez drugiego śniadania? A jednak warto zacisnąć zęby i nie dać się. Jeden dzień bez kanapek nie doprowadzi do śmierci głodowej naszego dziecka, a być może zachęci je, aby następnego dnia wstało wcześniej, żeby zdążyć zrobić sobie kanapki. Jeśli maluch sprząta zabawki zbyt długo, w konsekwencji może nie zdążyć na dobranockę – to na pewno zostanie okupione łzami, ale następnego wieczora przyspieszy proces sprzątania. Pamiętajmy, że brakiem konsekwencji podcinamy gałąź, na której sami siedzimy – jeśli pokażemy dziecku, że może jakąś pracę przerzucić na nas, ono na pewno to zrobi, i trudno mu się dziwić.

 

    • Dawanie wyboru. Dziecko chce być niezależne i samodzielnie podejmować decyzje dotyczące swojej osoby? Pozwólmy mu na to, już od najmłodszych lat. Aby jednak zminimalizować możliwe problemy z tym związane, ograniczmy wybór do kilku przedstawionych przez nas propozycji. Chcesz dziś włożyć dżinsy, czy raczej spodnie dresowe? Czerwoną, zieloną czy niebieską bluzę? Na śniadanie zjesz owsiankę, kaszę manną czy tosty? Pozostawiając dziecku wybór, podkreślamy jego niezależność i nasz szacunek dla jego decyzji – przedstawiając ograniczoną liczbę opcji, ułatwiamy sobie życie i unikamy sytuacji, gdzie dziecko przez tydzień je na śniadanie tylko miśki-żelki.

 

  • Rozmowa. Chociaż w sytuacji, kiedy dziecko krzyczy, wrzeszczy, rozpacza lub leży na podłodze z zaciśniętymi pięściami,  trudno jest zdobyć się na spokojną i rzeczową rozmowę, to jest właśnie metoda, która – ku zaskoczeniu rodziców i dzieci – działa cuda. Proste stwierdzenie: „Widzę, że jesteś bardzo zdenerwowana / sprawiło ci to ogromną przykrość / wydaje mi się, że bardzo się czymś martwisz” stanowi dla dziecka ogromną pomoc: nazywa emocje, które dziecko odczuwa; dowodzi, że jego odczucia są dla nas ważne; stanowi zachętę do opowiedzenia, co naprawdę dziecku w duszy gra. Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć również, że nie bez znaczenia jest tu element zaskoczenia – dziecko spodziewa się, że na awanturę zareagujemy awanturą, jeśli więc zwracamy się do niego zamiast tego ze zrozumieniem i empatią, młody człowiek zaczyna wierzyć, że może ten rodzic nie jest taki zły, że faktycznie problemy dziecka są dla niego ważne, może nawet będzie w stanie pomóc w kłopotach. W takiej sytuacji dalsze awanturowanie się trochę przestaje mieć sens i pojawia się przestrzeń do komunikacji. A kiedy uda nam się z małym dyktatorem porozumieć, może przestanie być dyktatorem!

Karolina Isio-Kurpińska[/vc_column_text][/vc_column][vc_column width="1/3"][vc_single_image source="featured_image" img_size="full" alignment="center"][contact-form-7 id="42" title="Front"][vc_btn title="Plan dojazdu" style="flat" shape="square" color="turquoise" size="lg" align="center" button_block="true" link="url:http%3A%2F%2Fwww.primopsyche.pl%2F%3Fpage_id%3D23||"][/vc_column][/vc_row][vc_row][vc_column][vc_empty_space][vc_text_separator title="Specjaliści" title_align="separator_align_left" color="turquoise"][stm_news loop="size:60|post_type:zespol|by_id:201,235" posts_per_row="4"][/vc_column][/vc_row][vc_row][vc_column][vc_empty_space][vc_text_separator title="Inne oferty w dziale Artykuły" title_align="separator_align_left" color="turquoise"][vc_empty_space height="10px"][/vc_column][/vc_row][vc_row][vc_column][vc_column_text][pt_view id="dba7ffe4az"][/vc_column_text][/vc_column][/vc_row]

feautured

Asertywność rodzicielska

[vc_row][vc_column width="2/3"][vc_column_text]

Asertywność to termin, który zdobył w ostatnich latach niezwykłą popularność. Asertywność – rozumiana zazwyczaj jako umiejętność mówienia „nie” – jest umiejętnością niezwykle pożądaną, zdobywaną na szkoleniach i stosowaną w życiu zawodowym w celu osiągania lepszych rezultatów.

 

Co jednak z życiem rodzinnym? Czy i tutaj – w relacji rodzice-dziecko – asertywność jest pożądana? A jeśli tak – co właściwie oznacza asertywność rodzicielska?

 

Zacznę od pełniejszego wyjaśnienia, czym właściwie jest asertywność. Otóż wbrew rozpowszechnionemu przekonaniu osoba asertywna to nie jest ktoś, kto potrafi mówić „nie”. Osoba asertywna to ktoś, kto ma głęboki szacunek dla innych, ale i przede wszystkim dla siebie. W związku z tym taka osoba posiada określone umiejętności, które pozwalają jej zadbać o siebie: proszenia o pomoc czy przysługę, przyjmowania zarówno komplementów, jak i krytyki, pełnego wyrażania własnych myśli, emocji i przekonań bez narzucania ich innym, egzekwowania i bronienia swoich praw, mówienia „nie”, ale też pójścia na kompromis, wreszcie – umiejętność przyznania się do błędu.

 

Pojawia się zatem pytanie: czy wymienione powyżej umiejętności kryjące się pod terminem „asertywność” przydadzą się nam jako rodzicom? Czy powinniśmy korzystać z nich w kontaktach z naszymi dziećmi? Jeśli tak – jakie przynosi to skutki?

 

Według mnie asertywność rodziców może przynieść tylko pozytywne skutki dla relacji w rodzinie oraz dla rozwoju dzieci. Wśród wielu rodziców pokutuje bowiem przekonanie o konieczności czy też potrzebie poświęcania się dla dzieci, często kosztem siebie, bo przecież dziecko jest najważniejsze. Warto jednak pamiętać, że choć na krótką metę taki sposób postępowania może się wydawać korzystny, długofalowo przynosi on jedynie straty. Poświęcając się dla kogoś, podświadomie oczekujemy od niego wdzięczności, a w przyszłości również rewanżu; w związku z tym dzieci, których rodzice poświęcają się dla ich dobra, będą odczuwać ogromną presję, aby się im zrewanżować – presję, której albo się poddadzą, wskutek czego będą żyły tak, aby rodziców zadowolić, albo też będą się przeciw niej buntować, co doprowadzi do konfliktów. Długotrwałe poświęcanie swoich potrzeb na rzecz drugiej osoby powoduje też frustrację i stres, które dzieci prędzej czy później w rodzicach wyczują.

 

Stąd tak ogromne znaczenie asertywności rodzicielskiej, czyli zachowania szacunku dla samego siebie, pewnej dozy zdrowego egoizmu. Na czym polega asertywność rodzicielska w praktyce? Kilka przykładów:

 

- Jeśli mieliśmy naprawdę ciężki dzień w pracy, mamy zły humor i jesteśmy kompletnie wyczerpani, a po powrocie do domu napotykamy dziecko gotowe do zabawy, tryskające entuzjazmem i domagające się od nas 200% uwagi – warto zupełnie szczerze wytłumaczyć mu, jak się czujemy i że dziś stanowczo nie będziemy dobrym partnerem do zabawy (umiejętność mówienia nie, egzekwowanie swoich praw, wyrażanie uczuć), jednocześnie jednak zaproponujmy rozwiązanie tymczasowe: wspólne oglądanie filmu/czytanie książki czy inną formę relaksu oraz wyznaczmy inny (w miarę bliski) termin, kiedy wspólnie poszalejemy (pójście na kompromis).

 

- Rodzice chcą wspólnie wyjść do kina, dziecko ma zostać z nianią lub babcią. Nie wymykajmy się chyłkiem, nie mówmy, że musimy właśnie załatwić ważne sprawy. Powiedzmy, że idziemy razem do kina – niech dziecko wie, że rodzice również mają prawo do własnych przyjemności i rozrywek. Jeśli zaprotestuje lub będzie chciało iść z nami – wytłumaczmy spokojnie, że dziś jest dzień mamy i taty, a następnym razem będzie jego kolej.

 

- Mamy gorszy dzień, denerwuje nas dosłownie wszystko, w przedpokoju potykamy się o leżącą w poprzek budowlę z klocków, wybuchamy gniewem i zaczynamy krzyczeć na dziecko, choć jeszcze chwilę temu opowiadało nam z przejęciem o wspaniałej tamie, którą wybudowało w przedpokoju, i prosiło, abyśmy przyszli ją zobaczyć. Kiedy nam o tym przypomni, przyznajmy mu rację i przeprośmy za nasz wybuch, jednocześnie tłumacząc, że mamy bardzo kiepski dzień i stąd nasze zachowanie.

 

Przykłady można by mnożyć. Elementem, który je łączy, jest właśnie asertywność rodzicielska, a więc traktowanie z szacunkiem zarówno siebie, jak i dziecka. Dawanie sobie prawa do gorszego samopoczucia – ale jednocześnie szczere informowanie dziecka o tym, dlaczego nie jesteśmy skłonni do zabawy. Uczenie dziecka, że nie tylko ono, ale i my mamy prawo do swoich rozrywek i przyjemności. Jednocześnie jednak przyznawanie się do błędów i porażek i przepraszanie za nie. U źródeł asertywności leży szacunek, który jest absolutną podstawą dobrej relacji – asertywność zaś to narzędzie, forma komunikacji, bez której żadna relacja nie może się udać.

 

Jaka zaś jest największa korzyść z asertywnych zachowań rodziców wobec dzieci? Modelujemy zachowania asertywne, które dzieci wkrótce nauczą się naśladować, co na pewno bardzo pomoże im w życiu dorosłym. My zaś, jako rodzice, powinniśmy takie zachowania wspierać, co nie zawsze jest łatwe. Kiedy bowiem nasz dziesięciolatek na prośbę o opróżnienie zmywarki odpowie: „Wybacz mamo, w tej chwili jestem naprawdę bardzo zajęty, ale chętnie zajmę się tym za pół godziny”, trzeba sporego hartu ducha i zimnej krwi, aby nie wrzasnąć, by zrobił to natychmiast… Ale ponieważ jest to odpowiedź doskonale zgodna z zasadami asertywności, pozostaje nam cieszyć się, że dziecko tak świetnie sobie z nią radzi i… poczekać pół godziny!

 

Karolina Isio-Kurpińska[/vc_column_text][/vc_column][vc_column width="1/3"][vc_single_image source="featured_image" img_size="full" alignment="center"][contact-form-7 id="42" title="Front"][vc_btn title="Plan dojazdu" style="flat" shape="square" color="turquoise" size="lg" align="center" button_block="true" link="url:http%3A%2F%2Fwww.primopsyche.pl%2F%3Fpage_id%3D23||"][/vc_column][/vc_row][vc_row][vc_column][vc_empty_space][vc_text_separator title="Specjaliści" title_align="separator_align_left" color="turquoise"][stm_news loop="size:60|post_type:zespol|by_id:201,235,233" posts_per_row="4"][/vc_column][/vc_row][vc_row][vc_column][vc_empty_space][vc_text_separator title="Inne oferty w dziale Artykuły" title_align="separator_align_left" color="turquoise"][vc_empty_space height="10px"][/vc_column][/vc_row][vc_row][vc_column][vc_column_text][pt_view id="dba7ffe4az"][/vc_column_text][/vc_column][/vc_row]

feautured

Jak rozmawiać z dziećmi o śmierci

[vc_row][vc_column width="2/3"][vc_column_text]Coraz więcej mówi się o tym, że śmierć we współczesnym społeczeństwie stała się tematem tabu. Osoby chore lub starsze coraz częściej odchodzą w szpitalach, z dala od bliskich, przez co temat śmierci i umierania łatwiej odsunąć od siebie, nie zastanawiać się nad nim, zostawić na później. Robimy to chętnie, bo jest to sprawa trudna, bolesna, budząca niepokój i lęk. A przecież śmierć jest częścią życia, czeka każdego z nas i nawet najwspanialsze osiągnięcia współczesnej medycyny i innych nauk mogą ją tylko odsunąć, ale nie pozwolą nam jej uniknąć.

 

Nic dziwnego, że skoro sami niechętnie mówimy, a nawet myślimy o śmierci, nie jest to temat, który chętnie poruszamy w rozmowach z dziećmi. W okresie Wszystkich Świętych łatwiej skupić się na pięknie migoczących zniczach i ozdobnych wiązankach niż na pochyleniu się nad faktem, że wszyscy kiedyś odejdziemy. Nawet wówczas, kiedy bolesna sytuacja w postaci ciężkiej choroby i śmierci członka rodziny stawia nas przed koniecznością porozmawiania z dzieckiem o odchodzeniu – obawiamy się. Zastanawiamy się, czy na pewno warto, czy nie łatwiej powiedzieć, że ktoś wyjechał, zaginął…

 

Zachęcam jednak, aby przełamać własne obawy i lęk i mówić z dziećmi o śmierci. Tak, jak rozmawiamy z nim o porach roku, o tym, jak rozwija się ciało człowieka, o etapach jego życia. 4-5-latki nie są jeszcze w stanie zrozumieć w pełni, czym jest śmierć, ponieważ nie rozumieją jeszcze pojęcia czasu, nie wiedzą, co to znaczy „na zawsze”. Nie znaczy to jednak, że nie warto w rozmowach z nimi poruszać tego tematu, niejako „przygotowując grunt” na przyszłość.

 

Zdarza się, że pierwsze zetknięcie młodego człowieka ze śmiercią to odejście ulubionego zwierzęcia. Warto wykorzystać tę sytuację na rozmowę o tym, czym jest śmierć, o emocjach związanych z odejściem kogoś, kogo się bardzo lubi, o tym, co dzieje się później. Pozwólmy dziecku pożegnać się ze zwierzakiem, nie starajmy się tłumić jego smutku, „zagadywać”, odwracać uwagi czy obiecywać nowego przyjaciela. Niech dziecko ma szansę w pełni przeżyć tę pierwszą żałobę, rozmawiajmy jednak o tym, że smutek i żal po odejściu kogoś bliskiego są zupełnie naturalne, może pojawić się też złość czy bunt. Jest to także dobry moment na rozmowę o tym, co dzieje się z tymi, którzy odchodzą. To, co zdecydujemy się powiedzieć dziecku, zależy oczywiście od naszego światopoglądu, naszych przekonań, tego, w co sami wierzymy. Myślę jednak, że niezależnie od wyznawanej religii większość z nas wierzy, że Ci, którzy odeszli, żyją nadal w naszej pamięci, w naszych wspomnieniach, w naszym pielęgnowaniu ich obrazu w naszym umyśle. Można więc powiedzieć dziecku, że choć ulubiony pies odszedł za Tęczowy Most (piękna metafora stosowana przez miłośników zwierząt), mamy nadzieję, że dziecko będzie o nim pamiętać – o wspólnych zabawach, o psotach, o jego ulubionych cechach. Te wspomnienia, choć na początku trudne, z czasem stracą swój gorzki posmak i pozostaną tylko miłe i ciepłe.

 

Niestety zdarza się, że bliska osoba w rodzinie choruje i wiemy, że pomimo wysiłków lekarzy nie uda się uratować jej życia. Naturalne jest, że chcemy chronić dzieci przed smutkiem i cierpieniem, stąd zdarza się, że rodzice nie informują dziecka o tym, co się dzieje, nawet jeśli problem dotyczy osoby dziecku bliskiej. Zachęcam jednak do tego, aby rozmawiać z dzieckiem o takiej sytuacji. Po pierwsze dlatego, że dzieci wyczuwają nasze nastroje, obserwują nasze zachowania i … interpretują je na swój sposób. Jeśli zobaczy płaczącą mamę, smutnego tatę, zwróci uwagę na nasze szeptane, pełne napięcia rozmowy – najprawdopodobniej weźmie to do siebie, gdyż świat dziecka kręci się wokół niego. Młody człowiek może więc dojść do wniosku, że nasz smutek  i niepokój wynikają z jego złego zachowania, co wzbudzi w nim ogromne poczucie winy.  Warto przeprowadzić taką rozmowę również po to, aby dać dziecku czas na przygotowanie się na rozstanie z kochaną osobą, na pożegnanie, na ostatnie czytanie książeczki, rozmowę, przytulenie. Dzieci potrzebują tego tak samo jak my. Oczywiście wiąże się to ze smutkiem i bólem, ale są one częścią naszego życia i nie jesteśmy w stanie chronić dzieci przed nimi – a nawet gdyby była taka możliwość, chyba nie ma to sensu, gdyż również te trudne uczucia wpływają na nasz rozwój i naszą dojrzałość.

 

Pozwólmy dzieciom płakać, złościć się, a nawet „obrażać” na osobę, która odchodzi lub odeszła. Te uczucia są naturalne i zrozumiałe, ważne, aby dziecko wiedziało, że ma do nich prawo, że nikt nie będzie miał mu ich za złe, że będziemy przy nim i pomożemy mu je przeżywać. Zachęcam również do pozwolenia dzieciom na udział w pogrzebie – jest to niezwykle ważny moment w przeżywaniu żałoby, potrzebny, aby symbolicznie „zamknąć” jej pierwszy okres i rozpocząć dalsze życie bez osoby, która odeszła.

 

Przede wszystkim jednak przez cały czas rozmawiajmy z dzieckiem. Tłumaczmy, co się dzieje, przygotowujmy na kolejne etapy, omawiajmy uczucia i emocje. Odpowiadajmy na pytania – nawet te najtrudniejsze. Nie bójmy się powiedzieć „nie wiem”, ale dzielmy się naszymi przemyśleniami, przekonaniami, wiarą.

 

Jeśli zaś nasze dziecko nie miało jeszcze na szczęście bezpośredniej styczności ze śmiercią, wykorzystajmy okres listopadowego święta aby pomówić z nim o tym. Zabierzmy je na groby bliskich, nawet jeśli są to osoby, których nie znało. Opowiedzmy rodzinne historie – te smutne, ale i te wesołe i zabawne. Pielęgnujmy pamięć o tych, którzy odeszli, przekażmy ją kolejnym pokoleniom. Niech babcia czy pradziadek nie będą dla dziecka jedyni napisem na nagrobku – dajmy im nowe życie w pamięci i wyobraźni dziecka. Jakkolwiek gónolotnie to brzmi, jestem przekonana, że choć nauka i medycyna nie pozwolą nam uciec przed śmiercią, to możemy ją pokonać właśnie tak – pamięcią. A pokonana, nie będzie może aż tak straszna.

 

 

Karolina Isio-Kurpińska

Zapraszamy do dyskusji na temat artykułu na naszym facebooku[/vc_column_text][/vc_column][vc_column width="1/3"][vc_single_image source="featured_image" img_size="full" alignment="center"][contact-form-7 id="42" title="Front"][vc_btn title="Plan dojazdu" style="flat" shape="square" color="turquoise" size="lg" align="center" button_block="true" link="url:http%3A%2F%2Fwww.primopsyche.pl%2F%3Fpage_id%3D23||"][/vc_column][/vc_row][vc_row][vc_column][vc_empty_space][vc_text_separator title="Specjaliści" title_align="separator_align_left" color="turquoise"][stm_news loop="size:60|post_type:zespol|by_id:201,235" posts_per_row="4"][/vc_column][/vc_row][vc_row][vc_column][vc_empty_space][vc_text_separator title="Inne oferty w dziale Artykuły" title_align="separator_align_left" color="turquoise"][vc_empty_space height="10px"][/vc_column][/vc_row][vc_row][vc_column][vc_column_text][pt_view id="dba7ffe4az"][/vc_column_text][/vc_column][/vc_row]

pp-bw-dark_bg

Wspieramy środowisko oświatowe w obszarze doskonalenia.

al. Promienistych 6
02-648 Warszawa
woj. mazowieckie
NIP: 5213499196

+48 509 861 191

 

info@primopsyche.pl

Poniedziałek – Czwartek
9 -21

Piątek
13-20